Przejdź do głównej zawartości

Kiedy jedzenie wymaga odwagi


Z dnia na dzień statystyki rosną, kolejna osoba popada w obsesyjne liczenie kalorii. Z początkowej chęci rozpoczęcia zdrowego trybu życia, rodzi się lęk przed przytyciem i samym jedzeniem. Anoreksja to jedno z najczęściej występujących zaburzeń odżywiania. Jak podają statystki, to trzecia najczęściej występująca choroba przewlekła wśród dorastających dziewcząt. Często wiąże się z chęcią bycia idealnym – uczniem, dzieckiem czy przyjacielem, również pod względem wyglądu. Dramat polega na tym, iż te niedoścignione wzorce istnieją tylko na papierze i w wyobraźni producentów i reżyserów, którzy zręcznie manipulująmałoletnim odbiorcą. Trudna sytuacja na świecie również przyczyniła się do wzrostu zachorowań. Jak podaje Radio Zet:  „W okresie od października do grudnia 2019 r. liczba dzieci i młodzieży, oczekujących na pilne leczenie, wzrosła czterokrotnie w porównaniu z tymi samymi miesiącami w 2020 r.”. 


Problem z samoakceptacją i pragnieniem bycia idealną miała Ania. Na co dzień szczęśliwa nastolatka, w której domu nie ma problemów, a rodzice starają się zagwarantować jej sprzyjające warunki. Jak mówi, sam początek związany był ze zmianą otoczenia, wejściem w doroślejszy świat liceum, poznanie nowych przyjaciół. Każdy powtarzał, że to najlepszy czas w jej życiu. Chciała mieć nienaganną sylwetkę i zaczęła wprowadzać w życie pierwszą dietę, jaką znalazła w Internecie. Była przekonana, że musi pokazać się z jak najlepszej strony. Rozczarowała się, kiedy nie spotkała się z oczekiwanymi efektami. Wprowadzane restrykcje kończyły się napadami głodu, które powodowały jeszcze gorsze skutki. Znalazła natomiast grupę osób w mediach społecznościowych, która tak jak ona pragnęła zrzucić kilogramy w jak najszybszym czasie. Wiedziała, że są to drastyczne metody, ale była pewna, że kiedy już osiągnie swój wymarzony cel, to wróci do tzw. normy. Nastąpiły ograniczenia jedzenia. Początkowo nic złego się nie działo, oprócz znacznego spadku humoru i chęci działania. Później odczuwała coraz gorszy wstręt do własnego ciała, ale nadal jej celem było osiągnięcie coraz to niższej wagi. Popadała w skrajność. Codziennie sprawdzała, ile udało się schudnąć. Była to jej rutyna, której przerwanie psuło jej cały dzień. Nieustannie obliczała własne BMI, aby wreszcie strona internetowa pokazała, że jej waga jest już poniżej normy. Pierwsze 5 kilogramów w 2 tygodnie było dla niej wielkim osiągnięciem, jak mówi : ,,Oceny wtedy nie przynosiły mi takiej satysfakcji, to cyferki na wadze stanowiły dla mnie podstawę samooceny”. To była ogromna motywacja, dorzuciła codzienne ćwiczenia. Tłumaczyła sobie, że wchodzi w zdrowy tryb życia, o którym powtarza każdy. W końcu psychicznie było z nią coraz gorzej, zaczęła gubić włosy, a o wyjściu ze znajomymi już nie myślała, jeszcze musiałaby coś zjeść, co spowodowałoby ogromne wyrzuty sumienia. Jej paznokcie łamały się coraz częściej, a stan cery z dnia na dzień się pogarszał. Odczuwała ciągłe zimno, nic nie było w stanie jej ogrzać. Nie potrafiła znaleźć energii, nawet na najprostsze czynności. Jej mama, Luiza, zaczęła coś zauważać, jak mówi: „Byłam przerażona, moja córka umierała na moich oczach, a ja nic nie mogłam zrobić”.


Stwierdziła, że musi działać, bo jeszcze chwila i będzie za późno. Początkowo nie potrafiła dotrzeć do córki, zdecydowała się na dobrego psychologa. Dzwoniła wszędzie w poszukiwaniu jak najlepszej pomocy. Czuła satysfakcję wraz z kolejną wizytą dziewczyny u kogoś, kto zaoferuje jej pomoc. Niestety, Ania wiedziała, że to nie jest moment, w którym chce przestać, początkowo poważnie myślała o pomocy ze strony innych, lecz teraz ważniejszy był cel. Mówi: „To było przerażające. W pewnym momencie nie wiedziałam, kim tak naprawdę jestem i dlaczego to robię”. Znajdowała sposoby na skuteczne okłamywanie bliskich, czuła się z tym okropnie, ale nie potrafiła przestać. Wyrzucała coraz więcej jedzenia, aby jej mama niczego się nie domyśliła. Wiedziała, że to co robi, jest nieodpowiednie, ale doszła do wniosku, że nie może przerwać w momencie, gdy zbliża się coraz szybciej do upragnionej wagi. Nieustannie przed snem dręczyły ją myśli, że może to dobra pora, aby zmienić swoje nawyki. Niestety wraz z kolejnym dniem wszystko wyglądało dokładnie tak samo. Stwarzała pozory powrotu do normalności, rozmawiała z mamą na tyle długo, aby ta odpuściła i jej zaufała. Jej argumenty były przekonujące, a sama zapewniała, że nic złego się nie dzieje. Tłumaczyła sobie - to stresem związanym z nowym środowiskiem i nadmiarem nauki. Mama Luizy mówi: „Uwierzyłam. Jak mogłam inaczej postąpić w stosunku do ukochanego dziecka?”. To był jej błąd. Niedługo po tym udały się do psychiatry. Ania mówiła, że nie lubiła tych wizyt. Nie lubiła ciągle opowiadać tej samej historii. Nie lubiła, kiedy niektórzy lekarze patrzyli na nią tak, jakby była egoistką, bo przecież są znacznie groźniejsze choroby na świecie, a to jej wymysł. Pewnego razu usłyszała od lekarze: „To kwestia ponownego jedzenia, nic nie jest w tym okropnego, nie widać po tobie, aby było tak źle”. To najgorsze co może usłyszeć osoba cierpiąca na ten problem. Nigdy nie powinien być on bagatelizowany w ten sposób. Jak mówi Ania, to pewnego rodzaju motywacja do dalszego zrzucania kilogramów, aby inni uważali, że to wystarczająco. Poczuła wtedy jakby jej praca i wyrzeczenia były bezcelowe. Po tej wizycie sytuacja nabrała przerażająco szybkiego tempa. Ania twierdzi, że nie potrafiła już normalnie funkcjonować, miewała ciągłe ataki agresji i nieopanowanego smutku. Codziennie ćwiczyła aż do momentu, kiedy mdlała z przemęczenia i braku siły. W końcu kolejny lekarz psychiatra powiedział jasno, że nie zamierza prowadzić terapii, ponieważ nie wiadomo czy jutro dziewczyna się obudzi. Do dziś pamięta jego słowa: „Ja nie chcę mieć na sumieniu tak młodej dziewczyny. Nie wiem czy jej serce przetrwa do następnego dnia. Szybko skierował Anię na badania. Dopiero wtedy nastolatka uświadomiła sobie powagę całej sytuacji. Pani Luiza sama zdecydowała się na wizyty u psychologa, nie potrafiła normalnie funkcjonować. W pracy ciągle bała się, że z córką może dziać się coś złego, a ona zadziała za późno. Dzieląc się swoimi emocjami, nigdy nie winiła córki. Chciała z nią rozmawiać o wszystkim, co ją trapi. Nauczyła się mechanizmu choroby, w jaką popadła jej córka i starała się być dla niej wsparciem. Wyniki badań Ani nie były zadowalające, lecz nie sprawiły, aby musiała być hospitalizowana, choć lekarze do tego namawiali. Obiecała mamie, że poradzą sobie we dwie, samodzielnie, obudziła się w niej siła walki. Chciała, żeby wreszcie mama mogła w spokoju się wysypiać i powrócić do utraconych pasji. Poznając tę historię, widać ból i rozpacz, jaką przyniosła rodzinie ta choroba. Leczenie nie trwało chwili, nie była to kwestia ponownego spróbowania jedzenia regularnych posiłków. To było niczym walka. Ania musiała walczyć z samą sobą, tą która nieustannie zabraniała jej podstawowej czynności do życia – jedzenia. Mama okazała się dla niej ogromnym wsparciem, jej ojciec również próbował zrozumieć problem. Nie był nachalny, nie wymagał od córki wytłumaczeń, wspierał ją i za każdym razem starał się zagospodarować jej wolny czas, aby ta nie musiała zmagać się z dręczącymi myślami. Wreszcie mogła wyjść na prostą, to jednak działo się pod opieką terapeuty. Pozwoliła mu wejść w świat, który do tej pory był dla niej przerażający, lecz wiedziała, że ciągła praca zdoła ją uwolnić. Oczywiście, że nie była to łatwa droga. Ania wiele razy poddawała się, traciła motywacje, chęci, chciała znowu powrócić do wcześniejszego stanu. Mówi, że zmaganie z chorobą zabrało jej trzy lata życia, ale doświadczenie, jakie przy tym zebrała, jest nie do opisania. Zrozumiała, że najlepszą jej przyjaciółką pozostanie na zawsze mama, nieważne, co by się działo. Poczuła w sobie siłę, jakiej nigdy dotąd nie doświadczyła. Poczuła się kochana. Wiedziała, jak ważne jest jej życie dla innych i jak łatwo mogła je stracić. Nastolatka mówi: „Staram się pomagać osobom, które poznałam w tamtym momencie. W tym przypadku najważniejsze jest wsparcie, a nie wymuszanie zjedzenia…”.


Poznanie problemu utwierdziło mnie w przekonaniu, że choroba, z jaką zmaga się tak duża część społeczeństwa, to nie tylko kwestia odchudzania, ograniczania posiłków. To ciężka walka o życie, czego skutkiem może być pogoń za wyidealizowanym wizerunkiem kreowanym przez media. Jak podaje „Katalog zasobów na zaburzenia odżywiania”: „Jedna czwarta osób z anoreksją to mężczyźni. Mężczyźni są bardziej narażeni na śmierć, ponieważ diagnozuje się ich znacznie później niż kobiety”. Wyniki te mogą świadczyć o tym, że przyjęliśmy błędną zasadę, iż tylko kobiety mogą cierpieć na tego typu zaburzenia. Jest to oczywiście nieprawda, w tym przypadku płeć nie gra żadnej roliStopień śmiertelności w przypadku chorych (na skutek powikłań zdrowotnych lub samobójstw) wynosi ok. 20 procent, czego nie możemy bagatelizowaćKażda historia jest inna, aczkolwiek nie trzeba być skrajnie wychudzonym, aby potrzebować pomocy, każdy z nas na nią w pełni zasługuje.


Mierzenie własnego sukcesu nigdy nie powinno opierać się na liczbach widocznych na wadze
                                                                                                          
Martyna Dziewulska, II C



Bibliografia: 

Jak zwracać się do osoby chorej, aby jej nie urazić? 

Źródła zdjęć:

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zakończenie roku klas IV

Zdjęcia: Julia Kalinka DRESHWOOD  

XXV Prezentacje Artystyczne Młodzieży II LO

  Zdjęcia: Julia Kalinka DRESHWOOD

Super Dwójki 2024

Zdjęcia: Julia Kalinka & Natalia Mazurek DRESHWOOD  

Rozpoczęcie roku szkolnego 2023/2024

Święto Niepodległości

  Zdjęcia: Julia Kalinka, Natalia Mazurek, Dominika Zabroń SKF Dreshwood